Przewodnik po międzygatunkowym sąsiedztwie

Jakub Węgrzynowicz
Konsultacja przyrodnicza: Stanisław Łubieński i Igor Siedlecki
(Akademia Dzikiej Ochoty).
Tekst konsultowali także Aleksandra Litorowicz i Adam Kapler.

Co mamy na myśli, gdy mówimy o miejskiej wspólnocie? Zapewne innych ludzi – naszych najbliższych, sąsiadów, anonimowych mieszkańców miasta, czasami przyjezdnych, z którymi dzielimy wspólną przestrzeń, a także doświadczenia, radości i troski związane z życiem w tym samym miejscu. Tymczasem tę wspólnotę mieszkańców i mieszkanek współtworzą również miliony roślin, zwierząt, grzybów i innych żywych organizmów.

Jak żyć razem w międzygatunkowym mieście? Jak być dobrym sąsiadem czy sąsiadką dla dzikiego zwierzęcia, rośliny czy grzyba dzielących z nami zurbanizowaną przestrzeń? Co robić, żeby pogodzić nasze różnorodne potrzeby bez naruszania dobrostanu natury? W końcu: jak możemy skalibrować nasze codzienne działania, by pomagać, a nie szkodzić tej poszerzonej wspólnocie? I właściwie dlaczego jest to takie ważne?

Mamy nadzieję, że na chociaż część z tych pytań odpowie ten krótki Przewodnik po międzygatunkowym sąsiedztwie, który skierowany jest do mieszkańców i mieszkanek Warszawy oraz innych miast. Skupiamy się w nim na działaniach, które każdy z nas może wprowadzić w życie. Pamiętając o konieczności systemowego działania na rzecz miejskiej bioróżnorodności, które musi znaleźć odbicie między innymi w systemach prawnych, edukacyjnych czy planowania i zarządzania miejskiego, zwracamy uwagę na to, że żyjąc, pracując i poruszając się po mieście, wpływamy na otaczającą nas przyrodę. Nasze codzienne praktyki i przyzwyczajenia mogą zrobić dla niej wiele dobrego, co pokażą poszczególne rozdziały przewodnika. Zastanowimy się: jak myśleć? jak mieszkać? gdzie i jak być? jak reagować? jak się angażować? Zbieramy w nich dostępną wiedzę i rekomendacje ekspertów, pokazując, że międzygatunkowe relacje oparte na szacunku są możliwe, mimo że nie zawsze są łatwe. Tekst odsyła również do bardziej złożonych i rozbudowanych publikacji oraz stron internetowych organizacji i innych podmiotów zajmujących się poszczególnymi tematami. 

Zebrane i opracowane przez nas wytyczne są z pewnością niedoskonałe i pozostają jedynie naszymi ludzkimi spekulacjami, tylko pośrednio potwierdzonymi przez istoty, których bezpośrednio dotyczą. Dlaczego pośrednio? Głosują one nogami, płetwami i skrzydłami, napływając i mnożąc się w miejscach, w których jest im dobrze. Niemniej jednak uważamy, że lepiej próbować zadawać pytania i poszukiwać jak najlepszych odpowiedzi, niż trwać przy obecnym nierównym rozkładzie sił, w którym określenie „wspólnota mieszkańców” oznacza wyłącznie wspólnotę ludzi. 

Wierzymy, że miasto rozszerzonej wspólnoty, oparte na międzygatunkowych relacjach, ma zdecydowanie większą szansę być miastem dobrym dla wszystkich.

Jak myśleć?

Rozpoznanie potrzeb

Pierwszym krokiem do zbudowania międzygatunkowego sąsiedztwa jest dostrzeżenie naszych pozaludzkich sąsiadów i sąsiadek, a następnie rozpoznanie ich potrzeb. Warto się zastanowić: czy potrzeby murarki albo sędziwego dębu są aż tak różne do naszych? A może realizują się poza nami i po prostu warto im w tym nie przeszkadzać? W przypadku sprzeczności potrzeb zastanówmy się, czy na pewno nie możemy się z naszymi dążeniami trochę „przesunąć”, zrezygnować z części komfortu. Wykazanie refleksji i otwartość na poszukiwanie najlepszego możliwego rozwiązania może być początkiem relacji opartej na szacunku. Rozpoznanie potrzeb ściśle wiąże się z naszą dalszą adekwatną reakcją. W słowniku międzygatunkowych spotkań nie ma miejsca na obojętność. Zawsze podejmuj odpowiednie działania – czy będzie to ominięcie ślimaka na ścieżce, pomoc mewie z uszkodzonym skrzydłem, poszanowanie ścieżek saren i dzików czy też wstrzymanie się od częstego koszenia trawnika. Reakcja oznacza respekt.

Nie myśl o chwaście jak o chwaście

Opuśćmy nieco poprzeczkę naszych oczekiwań względem gatunków żyjących i pojawiających się w naszym wspólnym mieście. Fakt, że dzielimy z nimi tę samą przestrzeń, nie oznacza, że muszą wyświadczać nam przysługi albo wykazywać pożądane przez nas cechy. Spróbujmy porzucić wpajane nam wzorce uporządkowanej ludzką ręką przyrody i doceniajmy ją w takiej postaci, w jakiej chce występować. Doceńmy koniczynę na przystanku i błoto przy chodniku, gdyż nie wymagają żadnej pielęgnacji, a stanowią wielogatunkowe enklawy w szczelinach utwardzonej miejskiej powierzchni. Spójrzmy inaczej na „nieużytki”[1]. Wbrew nadanej im przez człowieka nazwie są jak najbardziej użyteczne i mogą okazać się równie cenne i ciekawe jak uporządkowane parki. Odwiedzajmy je jednak z umiarem, na przykład w celach edukacyjnych, i nie traktujmy ich tylko jako terenu rekreacyjnego; to miejsca, gdzie natura może się rozwijać swobodnie, bez ingerencji człowieka – mogą więc być doskonałe do prowadzenia obserwacji przyrody

Akceptacja spotkań

Infrastruktura i budynki, które przez stulecia budowane były z myślą wyłącznie o ludzkich potrzebach i interesach, albo wymogły na pozostałych gatunkach adaptację do zmieniających się realiów, albo wytworzyły mikrośrodowiska, gdzie niektóre gatunki, jak gołębie czy mrówki faraona, doskonale się odnalazły. Proces wchodzenia i przystosowywania się poszczególnych gatunków do miast nazywa się synurbizacją; w Warszawie jest świetnie widoczny na przykładzie wron czy lisów. To między innymi dlatego można spotkać dziki lub sarny poszukujące pożywienia w ogródkach działkowych. Nad Wisłą i na obrzeżach stolicy coraz częściej widuje się też łosie, a nawet wilki. Zwierzęta te wchodzą do miast z różnych powodów – może to być poszukiwanie łatwiej dostępnego pożywienia, migracja dorosłych osobników na niezajęte jeszcze przez konkurentów atrakcyjne obszary albo chęć znalezienia partnera. Natomiast pojawienie się dużego ssaka w głębi miasta to już raczej sytuacja zagubienia – sarnę w Lesie Bielańskim może spłoszyć pies albo wybuch petardy, a uciekając w popłochu, trafi na gęsto zabudowane ulice Słodowca. Dziki ryją trawniki na Białołęce nie ze złośliwości – jest to ich naturalne zachowanie; nie mają zamiaru nas krzywdzić i nic nam nie zrobią, jeżeli nie będziemy do nich podchodzić, dokarmiać, oswajać itp. Powinniśmy za to próbować zrozumieć takie zjawiska i w momencie spotkania opanować swoje emocje. Przez gniew i zemstę na pojedynczym osobniku raczej nic nie zyskamy. Spróbujmy też opanować nasz strach, bo dopóki nie zaglądamy nikomu do legowiska albo nie próbujemy go schwytać, rozdeptać czy zagazować, najczęściej nic nam nie grozi.

Poszerzenie spojrzenia

Patrzmy szeroko. W mieście spotykamy również strumyki, rzeki, bagna, mokradła. Pamiętajmy, że to środowisko życia zwierząt i roślin, zwracajmy na nie uwagę i troszczmy się o nie. Znajdźmy je w swojej okolicy, obserwujmy, poczytajmy o nich, dążmy do ich zrozumienia. Warto się zastanowić, jak oddziałujemy z okolicznym strumykiem czy osuwiskiem, co nas łączy, jak możemy sobie nawzajem pomóc i jakie troski dzielimy. Zatrzymanie się na chwilę przy tych nieoczywistościach może nam pomóc przełamać schematy mówiące o oddzieleniu świata człowieka od świata natury albo głoszące, że przyroda musi wpisywać się w nasze gusta estetyczne. Dostrzeżenie pozaludzkich sąsiadów i ich podmiotowości może być pierwszym krokiem do zaangażowania się w „ich sprawy”, impulsem do podjęcia wymiernych działań na ich rzecz. Stałe i częste obserwowanie konkretnych przestrzeni ma też ogromną wartość naukową. Dzięki aplikacjom takim jak na przykład iNaturalist[2] również amatorzy mogą przyczynić się do systematycznego pogłębiania wspólnej wiedzy poprzez długotrwałe i wielokrotne zbieranie danych. Łatwo to sobie wyobrazić na przykładzie wielkoowocnikowych grzybów, czyli tych większych, z kapeluszami, które widać gołym okiem. Gdybyśmy mieli spisać wszystkie gatunki takich grzybów żyjące w osiedlowym parku, nie wystarczyłaby nam jednorazowa wizyta. Jedne gatunki zauważymy wczesną wiosną, inne w wilgotny jesienny dzień, a niektóre ujawnią się dopiero po kilku latach. Dlatego tak ważne są wielokrotne odwiedziny i ciągła uważność.

Krok po kroku

Każdy i każda z nas potrzebuje innej ilości czasu, by przestawić się na międzygatunkową uważność i włączyć ją w swoje codzienne funkcjonowanie w mieście. Bądźmy wyrozumiali dla siebie i innych – trudno w jednej chwili dokonać korekty przyzwyczajeń i schematów ufundowanych na setkach lat hierarchicznego i przedmiotowego traktowania przyrody. Nie znaczy to jednak, że nie należy próbować. Zamiast przerzucać odpowiedzialność na innych ludzi i wzajemnie się obwiniać, próbujmy działać wspólnie i krok po kroku przebudowujmy nasze systemy wartości i praktyki. Kwestionujmy, rozmawiajmy, sięgajmy po już wypracowaną wiedzę i testujmy nowe wzorce postępowania. Jeśli czujemy się na siłach i mamy do tego zasoby, dawajmy przykład innym. Dostrzegajmy także działania już podejmowane wokół nas i doceniajmy pozytywne systemowe zmiany; sygnalizujmy władzom, czego potrzebujemy i oczekujemy.

Jak mieszkać?

Wybór miejsca

Przy podejmowaniu decyzji o lokalizacji swojego mieszkania oprócz własnych potrzeb i możliwości warto uwzględnić również interesy pozaludzkich mieszkańców danego sąsiedztwa. Nasza obecność zawsze wpływa na lokalną florę, faunę i fungę, bo wiąże się z większą produkcją hałasu, światła i odpadów oraz wymaga doprowadzenia mediów, instalacji i innej infrastruktury. W ostatnich dekadach obserwujemy w Warszawie nasilający się proces suburbanizacji, czyli „rozlewania się” zabudowy mieszkaniowej poza zwarty obszar miasta, również na tereny do tej pory niezasiedlone. Żeby się o tym przekonać, wystarczy przejść się na spacer po obrzeżnych dzielnicach, jak Wawer czy Białołęka, lub w rejonie Jeziorka Czerniakowskiego czy Stegien. Budowa w podmiejskiej okolicy często prowadzi do degradacji miejscowej przyrody, w miejscu ekspansji urbanizacyjnej nierzadko bowiem osusza się grunt, wycina drzewa i zmienia ukształtowanie terenu – a to niszczy pełne dzikiego życia ekosystemy. Znacznie lepiej osiedlać się w miejscach już uzbrojonych w infrastrukturę, czyli takich, z których nie trzeba nikogo eksmitować, aby zapewnić bieżącą wodę, kanalizację i możliwość dojazdu. A najlepiej adaptować struktury już wybudowane, znajdujące się w zwartej tkance miejskiej, zostawiając więcej przestrzeni na przyrodniczo różnorodne habitaty otulające miasto.

Wybór formy

Nasze potrzeby mieszkaniowe najlepiej realizować w zabudowie już istniejącej lub budowanej w zrównoważony sposób. Promujmy i wybierajmy mieszkalnictwo wielorodzinne zamiast jednorodzinnego, które zawłaszcza przestrzenie życia wielu gatunków dla spełnienia potrzeb niewielu osób. Poza dążeniem do neutralności emisyjnej (na przykład przez stosowanie lokalnych i certyfikowanych materiałów, budulców pochodzących z recyklingu oraz korzystanie z odnawialnych źródeł energii) warto zadbać także o zminimalizowanie szkodliwości dla okolicznej przyrody. W tym celu można między innymi ograniczyć powierzchnię zabudowy czy stosowanie uciążliwych dla środowiska i najbliższego otoczenia technologii, takich jak głośne klimatyzatory, zanieczyszczające powietrze piece czy zbędne oświetlenie zewnętrzne. Zamiast tego warto rozważyć szereg rozwiązań architektonicznych, które mogą przynieść korzyść pozaludzkim sąsiadom, takich jak porowate tynki dające podporę roślinom pnącym i schronienie owadom, otwarte więźby i poddasza, luki umożliwiające gniazdowanie czy ażurowe ogrodzenia. Projekt rozwiązań można skonsultować ze specjalistkami i fundacjami działającymi na rzecz środowiska, jak stowarzyszenie Zielone Mazowsze. W procesie projektowym pomocna może się okazać obecność architektki lub architekta krajobrazu. 

Jednym z rozpowszechnionych szkodliwych rozwiązań architektonicznych są wielkopowierzchniowe przeszklenia. Znajdziemy je nie tylko na fasadach wieżowców, ale też w formie balustrad, atriów, loggii czy ogrodów zimowych we współczesnej zabudowie mieszkaniowej. Niestety w pełni transparentne albo lustrzane powierzchnie są przyczyną śmierci wielu ptaków. Warto ograniczać stosowanie takich rozwiązań, a istniejące zabezpieczyć, na przykład przyklejając na nie folie okienne lub odpowiednie naklejki czy też zakrywając szyby żaluzjami czy moskitierami. Więcej informacji znajdziesz na stronie fundacji Szklane Pułapki.

Proces budowania

Ważnym zagadnieniem jest sposób prowadzenia prac budowlanych. Ptaki i nietoperze zbyt często padają ofiarą wysiedlenia lub nawet zamurowania w trakcie remontów i termomodernizacji budynków. Jeżeli mamy wpływ na decyzję spółdzielni czy wspólnoty mieszkalnej, nalegajmy na wykonanie ekspertyzy przyrodniczej. Tylko specjalista może ocenić, czy w naszym budynku mieszkają ptaki lub nietoperze. Pamiętajmy, że niszczenie gniazd, a także siedlisk i ostoi, czyli miejsc wychowu młodych i odpoczynku gatunków chronionych jest zabronione[3]. Przepis dotyczy nie tylko ptaków i obowiązuje przez cały rok, także poza okresem lęgowym. Aby przeprowadzić remont, który wymaga zniszczenia gniazda czy siedliska gatunku chronionego, konieczne jest wystąpienie o zgodę do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

Miękkie granice

Działki, przydomowe ogrody czy podwórka to wydzielone wycinki większego środowiska. Oprócz tego, że służą ludzkiej rekreacji, mogą być też miejscem życia innych gatunków. By tak było, ich granice nie mogą być nieprzekraczalnymi przeszkodami. Zwierzęta nie występują pojedynczo, tylko w ramach populacji, czyli grupy wielu osobników należących do tego samego gatunku. W obrębie takiej populacji odbywa się poszukiwanie partnerów, a w związku z tym także wymiana genów. Bardzo małe zbiorowości są silnie narażone zarówno na negatywne skutki zdarzeń losowych (jak na przykład pożar), jak i na zmniejszanie się różnorodności genetycznej, przez co łatwiej o zniknięcie z jakiegoś obszaru nie części osobników, lecz całej populacji danego gatunku. Wyobraźmy sobie duże osiedle ogródków działkowych porozdzielanych ceglanymi murami – takie miejsce to dla wielu gatunków zwierząt nie obszar jednej, dużej i stabilnej populacji, tylko środowisko silnie sfragmentaryzowane, w którym żyje wiele małych, izolowanych populacji.

Jak w takim razie tworzyć takie miękkie granice? Warto unikać pełnych ogrodzeń, takich jak na przykład powszechne w Polsce prefabrykowane mury betonowe; jeśli już musimy zastosować jakieś przegrody, wybierajmy te ażurowe. Najlepszym rozwiązaniem może się okazać żywopłot. Przy jego zakładaniu warto zadbać o dobór rodzimych, lokalnie występujących gatunków, najlepiej więcej niż jednego. W warunkach warszawskich może to być powojnik, bluszcz, głóg, trzmielina zwyczajna, tarnina czy ligustr. Dla skrzydlatych sąsiadów dodatkową pomocą będą żywopłoty z owocujących krzewów, których owoce zapewnią im energię jesienią i zimą. Niekoniecznie należy przy tym wybierać gatunki najbardziej popularne w sklepach ogrodniczych, jak nagminnie sadzone tuje. Żywopłot warto przycinać maksymalnie raz do roku, najlepiej zimą, i zdecydowanie nie w okresie lęgowym. Aby umożliwić dostęp światła i wody opadowej do głębszych partii roślin i ich podstawy, najlepiej formować je w taki sposób, by były szersze u dołu i zwężały się ku górze na wzór płasko ściętej litery A. Pozostawmy opadłe liście, nasiona i szypułki, żeby zachęcić do odwiedzin ptaki, jeże, małe ssaki i owady. Jeśli mamy do czynienia z już istniejącym pełnym ogrodzeniem, w dalszym ciągu możemy umożliwić przemieszczanie się mniejszym stworzeniom, na przykład przez wycięcie w płocie dziury, wykonanie niewielkiego podkopu pod spodem lub tunelu z rury, czyli tak zwanej jeżostrady.

Gleba i woda

Na naszej posesji czy osiedlu walczmy o każdy metr powierzchni biologicznie czynnej[4]. Jeśli miejsce wymaga utwardzenia, na przykład na podjazdach i w ciągach pieszych, możemy stosować wodoprzepuszczalne nawierzchnie mineralno-żywiczne czy żwirowe pokryte cienką warstwą pospółki, ażurowe ekokraty, a nawet stare płyty lub cegły z odzysku, ale z odpowiednio dużymi odstępami, żeby umożliwić wsiąkanie wody.

Glebę pozyskujmy z odpowiedzialnych lokalnych źródeł i zadbajmy o to, by nie zawierała torfu. Bagna, z których pozyskuje się ten surowiec, to bardzo efektywne pochłaniacze CO2. Niestety ich eksploatacja prowadzi do osuszania, a w konsekwencji do zwiększenia emisji, co tylko pogłębia kryzys klimatyczny. Warto sprawdzać również skład ziemi ogrodniczej – niestety ta najpopularniejsza jest często mieszanką torfów. Aby uczynić naszą glebę bardziej żyzną, oprócz stosowania kompostu warto pozostawiać na niej butwiejące pnie i gałęzie, ograniczać grabienie i wywożenie liści, wspierać wszelkie przejawy spontanicznie pojawiającej się zieleni i kosić ją co najwyżej dwa razy w roku.

By zbierać wodę i zapewnić dostęp do niej roślinom i zwierzętom, możemy zastosować szereg rozwiązań z wachlarza tak zwanej błękitno-zielonej infrastruktury, od wodnej akupunktury, przez niewielkie poidełka i doniczki zbierające deszczówkę[5], po przydomowe oczka wodne. Odpowiednio założone i utrzymywane, mogą stanowić oazę dla bioróżnorodności roślin, glonów, grzybów i zwierząt. Skromne oczko wodne czy donica hydrobotaniczna[6] również będzie źródłem wody do picia i wanną do kąpieli dla ptaków, ssaków i owadów[7]. Innym korzystnym rozwiązaniem mogą być ogrody deszczowe, czyli obiekty małej retencji z odpowiednio przygotowanymi nasadzeniami roślin radzących sobie zarówno z okresowym zalewaniem, jak i z przedłużającymi się okresami suszy. Zatrzymują one wodę w gruncie i gromadzą ją podczas intensywnych opadów, tworząc odporny na zmiany pogodowe lokalny ekosystem.

Kompostowanie

Do uprawy roślin potrzebujemy bogatej w minerały i próchnicę gleby. Żeby ją pozyskać, możemy nauczyć się sztuki kompostowania. Najbardziej korzystne będzie założenie domowego, balkonowego lub przydomowego kompostownika, który dodatkowo uwolni nas od organicznych zielonych odpadów. Pojemnik na odpady można kupić albo wykonać samodzielnie, a następnie umieścić w miejscu osłoniętym od wiatru i częściowo zacienionym. Założenie kompostownika opłaca się nawet na małych powierzchniach – nawet w mieszkaniu możemy mieć specjalny pojemnik, w którym dżdżownice kalifornijskie będą zamieniały resztki naszego jedzenie w nawóz[8]. Wdrażajmy reguły dobrego kompostowania: kompostujmy osobno rośliny silnie allelopatyczne (orzechy włoskie, kasztanowce); usuwajmy owocostany chwastów oraz inwazyjnych gatunków obcych, zwłaszcza kolczurki; usuwajmy kłącza rdestowców i oddawajmy do utylizacji odpowiednim służbom. Jeżeli nie mamy możliwości sami wytwarzać kompostu, możemy skorzystać z tego produkowanego przez warszawskie Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania pod wdzięczną nazwą „koMPOścik”.

Wspieranie habitatów

Wśród działań, które możemy podjąć dla naszych pozaludzkich współmieszkańców, warto wymienić te, które tworzą habitaty o zróżnicowanym charakterze. Stosunkowo łatwo jest na przykład ograniczyć zbędne działania ogrodnicze takie jak grabienie czy nadmiarowe koszenie. To drugie warto przeprowadzać raz lub dwa razy w roku, aby wspierać ukorzenianie się traw i zapobiegać ich gniciu. Pierwsze koszenie w połowie maja sprzyja kwiatom, które kończą wtedy kwitnienie lub już przekwitły (jak mniszek). Jest także korzystne dla gatunków późno rozwijających się, kwitnących w lipcu i sierpniu. W maju pędy takich roślin są na tyle mało rozwinięte, że koszenie im nie szkodzi. Rośliny te są wytrzymałe na niedobory wody. W okresie letnim zajmą więc miejsce wysuszonych przez upały traw i będą cieszyć oko kwiatami. Drugie, opcjonalne koszenie można zrobić dopiero jesienią. Opadłe wtedy liście możemy pozostawiać na miejscu lub formować z nich sterty, które – podobnie jak stosy drewna – będą świetnym schronieniem dla warszawskich jeży i innych niewielkich stworzeń. Z drewna możemy zbudować także domki dla wiewiórek, ptasie karmniki lub budki lęgowe. Te powinny charakteryzować się zróżnicowaną wielkością otworów, tak aby mniejsze osobniki znalazły schronienie przed większymi drapieżnikami. Nie należy stosować dwuspadowych daszków, które stanowią dla tych drugich wygodne miejsce wyczekiwania na zdobycz[9]. Odpowiednie budki można zakładać także dla nietoperzy, wiewiórek czy rzadszych i chronionych popielicowatych, na przykład koszatki. Warto pamiętać o odprowadzaniu z nich wody (dach powinien mieć odpowiedni spadek) i czyszczeniu ich po każdym sezonie. Budkę warto też zabezpieczyć przed działaniem deszczu i słońca naturalnym pokostem.

By wspomóc miejskie zapylacze, warto rozważyć sadzenie roślin we wszelkich dostępnych nam miejscach, takich jak ogród, balkon, a nawet zewnętrzny parapet. Odpowiednie będą rodzime gatunki roślin pyłko- i nektarodajnych, między innymi krokus, koniczyna, chaber, wrzos, róża czy malina. Sadźmy różnorodne rośliny kwitnące przez cały rok, dobierajmy takie o różnorodnych kształtach i kolorach[10] oraz dążmy do sadzenia ich w grupach, ale pozwalajmy także na wzrost „chwastów”. Nie używajmy pestycydów i nigdy nie opryskujmy otwartych kwiatów. 

Nie sięgajmy po środki owadobójcze, tylko raczej po te odstraszające. Preparatem o wszechstronnym działaniu wspomagającym wzrost roślin jest pokrzywa i wytwarzana z niej gnojówka. Innym naturalnym rozwiązaniem jest stosowanie mączki bazaltowej, z której można usypywać bariery wokół roślin – jest to jeden z najlepszych sposobów walki ze ślimakami. Natomiast opylanie roślin mączką bazaltową ogranicza obecność innych niepożądanych organizmów, w tym mszyc, i hamuje rozwój patogenów odpowiadających za występowanie chorób. 

Dla pszczół samotnic możemy założyć tak zwane hotele czy domy dla owadów[11]. Z zakupem takiego domku w sklepie warto uważać, często bowiem zaprojektowany jest w taki sposób, że nie stanowi atrakcyjnego miejsca do założenia gniazda przez pszczoły. Z takiego schronienia skorzystać też mogą inne przyjazne ludziom bezkręgowce, na przykład drapieżne i polujące na mszyce skorki czy żywiące się martwą materią stonogi i prosionki. Dzikie pszczoły wymagają uważniejszej i lepszej ochrony niż rodziny pszczoły miodnej, dla których ule często zakładane są w celu ratowania populacji miejskich zapylaczy. Tymczasem samo powiększanie liczebności hodowlanej pszczoły miodnej nie przyczynia się do poprawy losu innych gatunków pszczół, których mamy w Polsce aż 450; może wręcz oddziaływać negatywnie na już obecne w środowisku populacje tych owadów. Zamiast zakładania kolejnych miejskich pasiek skupiajmy się więc na zwiększaniu bazy pokarmowej pszczół przez rzadsze koszenie trawników oraz sianie i sadzenie kwiatów nektaro- i pyłkodajnych. Jeżeli musimy sadzić iglaki, to wybierzmy rodzime lub przynajmniej nieinwazyjne gatunki dające spadź, a zarazem odporne na wielkomiejskie warunki, na przykład sosnę czarną czy jałowiec zwyczajny[12].

Kluczowe i często niedoceniane funkcje pełnią w środowisku grzyby – zajmują się chociażby rozkładem martwej materii. Występowanie danego gatunku w środowisku zależy nie tyle od tego, czy zbierzemy do koszyka jego nadziemne części (owocniki), ile od tego, czy w danym miejscu są warunki, by mógł się pojawić. Chodzi na przykład o to, czy w takim ekosystemie występuje odpowiednie źródło i ilość pokarmu, czy wilgotność gleby jest odpowiednia i czy dla grzybów współpracujących z roślinami znajdzie się odpowiedni partner roślinny. Dlatego chcąc dbać o grzyby, warto przede wszystkim zadbać o ich siedliska, szczególnie te dla rzadkich gatunków. Ważnym substratem dla bardzo wielu grzybów, a także śluzowców, jest martwe drewno; jeśli chcemy cieszyć oko milionem barw i kształtów tych różnorodnych organizmów, zostawiajmy go w środowisku możliwie jak najwięcej.

Pamiętajmy również o habitatach dla zwierząt hibernujących, takich jak płazy, gady czy jeże. Miejsce zimowania można stworzyć na przykład ze starych cegieł i gałęzi pokrytych wiórami drewna i warstwą ziemi zapewniającą ciepło, z licznymi szczelinami i wnękami – to idealne zwierzęce kryjówki. Takie struktury budujmy w miejscach suchych lub takich, w których woda jest dobrze wchłaniana. Jeśli brak nam na nie przestrzeni, możemy rozważyć założenie tak zwanego domu ropuchy, na przykład z odwróconej doniczki z wyciętym otworem drzwiowym; możemy też wybrać gotową formę ceramiczną.

Śmieci

Powinniśmy ograniczać możliwość odżywiania się przez zwierzęta ludzkimi odpadkami. Resztki z naszej kuchni mogą im szkodzić, a łatwy dostęp do nich może ponadto prowadzić do powiększania się populacji szczurów czy prusaków. Zamiast jednak tępić gryzonie i „szkodniki”, które zamieszkują nasze zsypy, niszczą śmietniki czy wyjadają śmieci, robiąc wokół bałagan, segregujmy odpady i wybierajmy kosze odporne na szaber (na przykład zamykane, z ciężką klapą). Część produkowanych przez nas odpadów biologicznych warto poddać procesowi kompostowania, inne zaś, takie jak pokos, spady z drzew owocowych czy rozdrobnione gałęzie, możemy oddać jako odpady zielone do miejscowego Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych; tam powinny trafić również zaatakowane przez choroby lub szkodniki resztki roślin, nasiona chwastów czy pokos inwazyjnych gatunków (spalanie ich na działce jest niezgodne z prawem). Należy też pamiętać, że usunięcie drzew uszkodzonych na przykład w wyniku działania sił naturalnych należy zgłosić w urzędzie dzielnicy.

Balkon

Aby uczynić swój balkon przyjaznym dla istot latających, poza standardowym wyposażeniem go w donice i rabaty kwietne możemy spróbować pokryć go pnączami. Dobrze nadaje się do tego bluszcz – stanowi silną i gęstą warstwę ochronną i wbrew popularnej opinii jest mało prawdopodobne, by mógł uszkodzić fasadę, choć lepiej unikać prowadzenia go wśród rur spustowych czy rynien. Wiciokrzew i powojnik będą równie dobre, a przy tym stanowią bogate źródło materiału na budowę gniazd; ich kwiaty przyciągają wiele owadów, a owoce są chętnie jadane przez ptaki. Może się zdarzyć, że w naszym zielonym zakątku zagnieździ się jakaś skrzydlata para. Pozwólmy im wychować młode – by to umożliwić, musimy na kilka tygodni zrezygnować z odwiedzin na balkonie i obserwować to niezapomniane zjawisko z odpowiedniej odległości, aby nie narazić jaj na porzucenie.

Okno i parapet

Nawet jeśli nie mamy własnego lub współdzielonego ogrodu czy prywatnego balkonu, w dalszym ciągu możemy wspierać różnorodność biologiczną w mieście z poziomu okiennego parapetu. Najprostsze poidełko wykonamy z podstawki pod doniczkę trwale przytwierdzonej po zewnętrznej stronie okna. Podobnie możemy zamontować karmnik; pamiętajmy jednak, by uniemożliwić dostęp do niego naszym czworonożnym domownikom. Nie pożałujemy – w czasie zimowych mrozów uwijające się za oknem ptaki potrafią zaoferować ciekawszy seans niż telewizja. Obiektami obserwacji mogą być również pająki, których obecność powinniśmy nie tylko akceptować, lecz także doceniać, utkane przez nich sieci chronią bowiem wnętrza naszych mieszkań przed wstępem zbyt wielu komarów. Po wewnętrznej stronie okna możemy oczywiście zapewnić miejsce wielu roślinom doniczkowym, rozpocząć zimową hodowlę pomidorów albo zaprosić do oczyszczania powietrza kolonię glonów w słoiku.

Gdzie i jak być? 

Uważnie

Podczas przemieszczania się po mieście (najlepiej w zrównoważony sposób: pieszo, na rowerze czy deskorolce albo transportem publicznym) warto otworzyć oczy i wytężyć słuch na obecność innych mieszkańców. Uczmy się współdzielenia drogi, ścieżki czy chodnika. Zwolnijmy w miejscu, w którym spodziewamy się, że jezdnię mogą przekraczać zwierzęta leśne, jeże czy nurogęsi. W czasie spacerów rozglądajmy się, patrzmy pod nogi, żeby przypadkiem nie rozdeptać ślimaka czy żaby albo nie zniszczyć mrowiska. W parkach ze zbiornikami wodnymi (jak Kępa Potocka) odbywają się sezonowe migracje traszek. Zimują zakopane w liściach, na ogół są nieduże i poruszają się powoli, dlatego łatwo je rozdeptać. Nie panikujmy i nie wykonujmy gwałtownych ruchów przy spotkaniu z osą czy szerszeniem. Jeśli pozostaniemy spokojni, owady te polecą dalej zajmować się swoimi sprawami. Podczas międzygatunkowych spotkań zachowujmy się przewidywalnie i nie skradajmy się na przykład do ptaków. Jeżeli chcemy się im przyjrzeć, zabierzmy na spacer lornetkę.

Nie wszędzie

Rekomendujemy jak najczęstsze i odpowiedzialne wypoczywanie w otoczeniu miejskiej przyrody. Wpływa to pozytywnie na nasz dobrostan fizyczny i psychiczny, a przy tym jest okazją do nauki wrażliwości, uważności i wsłuchiwania się w pozaludzki świat. Wybierając się w dzikie zakamarki sami, z przyjaciółmi lub z dziećmi, starajmy się przekazać im przyrodniczego bakcyla. Pamiętajmy jednak, że pewne szczególnie cenne przyrodniczo miejsca, jak na przykład plaże i łachy warszawskiej Wisły (szczególnie w obszarach Natura 2000 i rezerwatach), Zakole Wawerskie, Las Sobieskiego, Las Bielański, Kabacki czy dziewiczy Las Natoliński zasługują na to, by minimalizować w nich ludzką aktywność. Warto zastanowić się, czy na pewno musimy zawsze gdzieś wchodzić, czy może nasza wizyta może wyrządzić trwałą szkodę w danym ekosystemie? Wchodząc do miejsc szczególnie cennych przyrodniczo, poruszajmy się jedynie po wytyczonych ścieżkach, zachowujmy ciszę i respektujmy wymienione na wejściu zakazy. Pamiętajmy o tym także wówczas, gdy zabieramy na spacer czworonogi. Nie spuszczajmy ich ze smyczy w miejscach, gdzie żyją sarny, dziki i inne stworzenia, które mogłyby czuć się zagrożone ich obecnością. Pamiętajmy też, że wiele gatunków zwierząt polega na swym węchu bardziej niż człowiek, a zapach psa, czyli drapieżnika, pozostaje w danym środowisku znacznie dłużej niż sam czas naszego spaceru z pupilem.

Ogranicz zakłócenia

Wypoczynek w naturze to wielki przywilej. Doceńmy możliwość rekreacji w miejscach takich jak na przykład nabrzeża Wisły. Sprzątajmy swoje śmieci, pamiętając, że zwykła puszka po piwie albo plastikowa czy szklana butelka może stać się śmiertelną pułapką dla wielu bezkręgowców. Nie wyrywajmy i nie niszczmy żywych drzew i krzewów, by mieć chrust na ognisko. Nie zabierajmy z plaż i wysp patyków i gałęzi – dla piskląt ptaków gniazdujących na łachach to często jedyna kryjówka przed słońcem. Najlepiej zebrać gałęzie na zarośniętym drzewami brzegu. Podczas takich posiadówek starajmy się też nie hałasować ani nie używać sztucznego oświetlenia.

Żeby zachować ulubiony sposób spędzania czasu, jakim jest wędkowanie, a równocześnie uniknąć krzywdzenia ryb, można spróbować przerzucić się na łowienie śmieci na magnes. Emocje mogą być podobne, bo tutaj też nie wiemy, co uda się złapać, a przy okazji możemy posprzątać wodne środowisko ze śmieci.

Troska o grzyby, porosty i śluzowce

Zbierając grzyby, starajmy się to robić starannie, by jak najmniej uszkodzić ściółkę i nie wystawiać delikatnej grzybni i innych organizmów glebowych na działanie czynników zewnętrznych. Trofea lepiej zbierać do wiklinowych koszy niż do plastikowych toreb, dziury w takich koszach pozwolą bowiem na wysypywanie się zarodników zebranych przez nas grzybów podczas spaceru. Jeśli chcielibyśmy mieć pewność, że nie zbieramy owocników, zanim nie zostawią w lesie chociaż części zarodników, zbierajmy te już dojrzałe, czyli takie, które mają rozrośnięty, wypłaszczony kapelusz. Pamiętajmy, że jeśli zbieramy grzyby, warto ograniczyć się do tych gatunków, których jesteśmy całkowicie pewni. Nie niszczmy przy okazji gatunków niejadalnych – stanowią one ważne źródło pokarmu dla wielu innych organizmów. Dobrze jest systematycznie odświeżać wiedzę o grzybach chronionych – takich gatunków zbierać nie wolno. Nie zbierajmy również grzybów w stołecznych rezerwatach (między innymi w Lesie Bielańskim, Kabackim czy Natolińskim). Możemy natomiast swobodnie kontemplować urodę grzybów, porostów i śluzowców, bo Warszawa to unikat – w lasach miejskich, a nawet w starannie pielęgnowanych parkach, takich jak Skaryszewski, spotyka się tu gatunki rzadkie w skali całej Europy.

Poznaj zasady

Jeśli decydujemy się na wypoczynek w otoczeniu przyrody, zacznijmy od poznania mieszkańców danego terenu i zasad w nim panujących. Informacje na ten temat często znajdziemy online lub na tablicach informacyjnych. Dowiemy się z nich na przykład, do których stref nie wolno nam wchodzić, kogo i czym możemy dokarmiać, co możemy zerwać i zjeść, a czego lepiej nie dotykać. W świecie łatwego dostępu do wiedzy można bez problemu sprawdzić, czy łazienkowskie kaczki na pewno potrzebują naszego dokarmiania, a także w jakim okresie roku i czym. Tę prostą praktykę możemy porównać z odwiedzinami w innym kraju, którego prawo, zwyczaje i kody kulturowe sprawdzamy przed wyjazdem. Warto potraktować istoty pozaludzkie po partnersku i podjąć ten wysiłek.

Jak reagować?

Gdzie zgłosić wycinkę

Ścięcie to najbardziej radykalne działanie, jakie można podjąć wobec żywego drzewa. Na szczęście w ostatnich latach w Warszawie nie pozostają już one niezauważone. W przypadku terenów miejskiej zieleni wycinanie drzew wymaga uzyskania zezwolenia, natomiast w przypadku działek prywatnych konieczne jest zgłoszenie chęci wycinki dla drzew o określonym w przepisach obwodzie pnia. Pamiętajmy, że wycinka powinna być ostatecznością, gdy musimy jej dokonać na przykład ze względów bezpieczeństwa. Ścięcie drzewa nie może być wykonywane w okresie lęgowym ptaków, a „martwe” rozkładające się drewno powinno być pozostawione na miejscu. Takie działania powinny być wykonywane przez osoby z odpowiednim przygotowaniem dendrologicznym lub arborystycznym. Gdy podejrzewamy kogoś o próbę przeprowadzenia nielegalnej wycinki, warto odwiedzić zakładkę „Zieleń” na stronie www.mapa.um.warszawa.pl, gdzie podane są informacje na temat lokalizacji drzew przeznaczonych do usunięcia przez Zarząd Zieleni. Jeśli dane online i obserwacje w terenie nie pokrywają się, sprawę warto zgłosić w Miejskim Centrum Kontaktu pod numerem 19115 lub w aplikacji mobilnej Warszawa 19115.

Jak wspierać zwierzęta zimą

Dla części zwierząt miasto jest atrakcyjnym źródłem pożywienia, między innymi tego celowo pozostawianego przez ludzi. W trudnych zimowych miesiącach warto dokarmiać naszych pozaludzkich sąsiadów. Gdy się na to zdecydujemy, starajmy się robić to regularnie, z przerwami w czasie dłuższych okresów odwilży. Ptasie karmniki zakładajmy w miejscach trudno dostępnych dla kotów i kun, na przykład na parapecie za oknem albo na drzewach i wyższych krzewach w ogrodzie. Ptaki dokarmiać można ziarnami takimi jak słonecznik, dynia, len czy proso. Za pomocą orzechów możemy przykuć uwagę dzięciołów. Natomiast rodzynki, jarzębina czy mięsiste owoce takie jak jabłka i leśne jagody mogą zwabić rzadsze w karmnikach, choć niekiedy częste w parkach i ogrodach drozdy – kosy i kwiczoły. Atrakcyjną stołówką dla ptasich sąsiadów będą również sadzone w naszych ogrodach owocujące drzewa i krzewy, takie jak trzmielina, jarzębina, kalina czy głóg.

Zimą warto pomagać również mieszkającym w miastach czworonogom, takim jak wolno żyjące koty domowe. Dawajmy im wodę, nie krowie mleko, którego nie są w stanie strawić. Zdrowsza jest mokra karma – ta jednak przy dużych mrozach szybko zamarza, wtedy wybierajmy więc suche chrupki. Dokarmianie powinno odbywać się codziennie o stałej porze, koty szybko przyzwyczajają się bowiem do czasu podawania posiłku. Skontaktujmy się z lokalną fundacją w sprawie ich kastracji, by się nie rozmnażały. Nie zapominajmy o zwierzętach w schroniskach czy azylach – zawsze przydadzą im się darowizny w postaci karmy.

Jak pomagać

Na początku warto się zastanowić, czy nasza pomoc na pewno jest potrzebna. Może się zdarzyć, że spotkamy na przykład hibernującego jeża. Wtedy lepiej zostawmy go w spokoju i postarajmy się go nie obudzić. Jeśli jednak do tego dojdzie, skontaktujmy się z odpowiednią fundacją czy azylem, a także zapoznajmy się z bazą wiedzy przygotowaną przez Ośrodek Rehabilitacji Jeży. W przypadku ptaków jest szansa, że napotkamy „porzucone” młode podloty, które wbrew pozorom często pozostają pod baczną opieką rodziców i wcale nie potrzebują naszej pomocy. Poznamy je po stosunkowo rozwiniętych piórach – w przeciwieństwie do drobnego puchu u piskląt. To, co możemy zrobić, to przenieść je z ziemi na wyższe krzewy lub drzewa, aby zmniejszyć zagrożenie ze strony psów lub kotów. Jeśli dopatrzymy się jakiejś rany, urazu po uderzeniu lub uszkodzenia kończyny, powinniśmy zająć się takim chorym ptakiem. Warto skontaktować się z najbliższym ośrodkiem rehabilitacji zwierząt chronionych – ich aktualizowana lista znajduje się na stronie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Warto również skorzystać ze strony Ptasiego Azylu przy warszawskim zoo, gdzie znajdziemy instrukcje i materiały dotyczące zasad opieki nad poszczególnymi gatunkami ptaków, pomocne przy udzielaniu pierwszej pomocy, do czasu, kiedy ptak trafi w ręce specjalisty. Zwierzęta, które przeżyły kolizję, mogą mieć urazy wewnętrzne – lepiej nie karmić ich ani nie poić bez konsultacji.

W przypadku innych dzikich zwierząt pamiętajmy, że pomoc chorym i rannym osobnikom należy do obowiązków gminy. Zgłaszajmy potrzebę pomocy do stołecznego Wydziału Ochrony Środowiska lub przez Miejskie Centrum Kontaktu pod numerem 19115. W sytuacjach bezpośredniego zagrożenia życia istot żywych nie wahajmy się wezwać policję, straż miejską lub straż pożarną. Jeśli natomiast w gorący letni dzień spotkamy na chodniku bardzo powoli poruszającą się pszczołę, trzmiela czy innego zapylacza, możemy takiemu owadowi pomóc powrócić do sił, podając na łyżeczce niewielką ilość wody z cukrem. Po tym, jak owad napije się słodkiego płynu, zastrzyk energii powinien pomóc mu odlecieć.

Jak się angażować?

Wspólnotowość

Nie wszystkie decyzje i działania możemy podjąć indywidualnie. Gdy nie mamy własnego ogrodu, zawsze możemy zgłosić propozycję zmiany w naszej wspólnocie sąsiedzkiej lub spółdzielni mieszkaniowej. Zdecydujmy o zasadzeniu nowych drzew, rzadszym koszeniu trawników lub zastąpieniu części z nich łąkami kwietnymi. Wykażmy zainteresowanie i inicjatywę i aktywnie szukajmy możliwości zrobienia czegoś wspólnie dla naszej wspólnoty – poszerzonej o inne gatunki. Dzielmy się zdobywaną wiedzą także z naszymi najbliższymi, rodziną czy przyjaciółmi, i puszczajmy ją dalej, na przykład zakładając lokalne koło dyskusyjne albo klub czytelniczy. Zachęcajmy do wspólnego uczestnictwa w spacerach, wykładach i spotkaniach z przyrodniczkami czy biologami oraz do dzielenia się wiedzą z otoczeniem. Czasem wystarczy wywiesić kartkę o takim spotkaniu na klatce schodowej lub wpisać je do kalendarza na lodówce. Możemy sobie razem nawzajem uświadamiać naszą wielogatunkową wspólnotowość.

Miejskie inicjatywy i kolektywny aktywizm

Sojuszników w działaniu na rzecz dzikich mieszkańców Warszawy znajdziemy w „zielonych” sekcjach miejskich stowarzyszeń i w organizacjach pozarządowych. Wspólnie wywierajmy presję, pokazujmy dobre przykłady, brońmy rzek, parków i nieużytków. Bierzmy udział w inicjatywach takich jak sprzątanie dzikich habitatów czy bioblitze[13]. Sprawdzajmy, jakie działania podejmują lokalne stowarzyszenia aktywistów, ogrody społecznościowe lub fundacje ekologiczne, i regularnie się w nie włączajmy. 

Doceniajmy inicjatywy prośrodowiskowe podejmowane przez stołeczny Zarząd Zieleni i Urząd Ochrony Środowiska, warszawskie ogrody zoologiczne i botaniczne, wspólnoty, spółdzielnie oraz prywatnych inwestorów. Głośno chwalmy i mówmy o tym, co się nam w ich działaniach podoba, co naszym zdaniem można zrobić lepiej, a czego nie robić wcale. Bierzmy udział w różnorodnych przyrodniczo-ekologicznych akcjach i inicjatywach. Wychodźmy też z własnymi propozycjami na przykład do budżetu obywatelskiego i głosujmy na sensowne i odpowiedzialne projekty. A przede wszystkim wybierajmy zaangażowane i kompetentne osoby do pełnienia najważniejszych funkcji w naszym wspólnym wielogatunkowym mieście.

Pamiętajmy, że przy każdej „akcji ekologicznej” czy „prośrodowiskowej” warto sprawdzić, czy dana inicjatywa rzeczywiście ma szansę poprawić jakość przyrody w naszym mieście, czy może jest to jeden z przykładów greenwashingu (jak na przykład „żywe” zielone ściany zrobione z martwych pomalowanych farbą chrobotków) lub aktualnego „trendu ekologicznego”, który wykorzystuje w swoich działaniach chwytliwe, choć niewystarczająco przebadane narzędzia czy rozwiązania. Stawianie domku dla owadów może mieć sens, ale jedynie w takich miejscach, gdzie zapylacze będą miały wystarczającą bazę pokarmową, gdy domek zamontuje się w odpowiednio nasłonecznionym miejscu i on sam będzie odpowiednio zaprojektowany. Zwracajmy uwagę na szczegóły, a jeżeli mamy wątpliwości, poczytajmy albo zapytajmy kogoś, kto może lepiej rozumieć przyrodnicze niuanse. Przydatna może okazać się również przygotowana przez nas baza wiedzy.

 

Jakub Węgrzynowicz jest absolwentem studiów architektonicznych I stopnia na Politechnice Warszawskiej, autorem pracy dyplomowej na temat wielogatunkowego współzamieszkiwania i współautorem tekstów między innymi w kwartalniku „RZUT”, magazynie „KULT” czy atlasie Szkoły Architektury Społeczności SAS, której jest absolwentem. Interesuje się relacjami międzygatunkowymi i związkami przestrzeni fizycznej z ideami posthumanistycznymi.

Akademia Dzikiej Ochoty to kolektyw edukacyjny założony w 2016 roku przez Michała Boreckiego, Igora Siedleckiego i Stanisława Łubieńskiego. Małym, średnim i dużym warszawiankom i warszawiakom opowiada o przyrodzie ich miasta.
www.dzikaochota.pl

Adam Kapler przez wiele lat pracował w Ogrodzie Botanicznym – Centrum Zachowania Różnorodności Biologicznej PAN w Powsinie i PGW Wody Polskie. Działacz Polskiego Towarzystwa Botanicznego, Polskiego Towarzystwa Dendrologicznego oraz Centrum Ochrony Mokradeł. Botanik, łąkarz kwietny, historyk nauk ścisłych i dziennikarz naukowy. Można go poczytać w „Szkółkarstwie”, na portalu Ekologia.pl i blogu „Florofil”.

Aleksandra Litorowicz jest prezeską Fundacji Puszka, kulturoznawczynią, badaczką i kuratorką. Wykładowczyni School of Form oraz School of Ideas na Uniwersytecie SWPS, a także studiów miejskich w Instytucie Badań Przestrzeni Publicznej ASP w Warszawie. Współzałożycielka Szkoły Architektury Społeczności SAS oraz twórczyni konkursu dla Warszawy przyszłości FUTUWAWA. Pomysłodawczyni Atlasu wszystkich mieszkańców oraz inicjatywy Miastozdziczenie.pl, badającej międzygatunkowe zamieszkiwanie w mieście.

 

[1] Miejskie nieużytki – zapomniane przestrzenie w mieście (na przykład puste działki czy przestrzenie poprzemysłowe), które porasta samoistnie pojawiająca się tam roślinność. Z czasem mogą stać się bogatymi przyrodniczo siedliskami.

[2] iNaturalist – aplikacja oparta na idei nanoszenia na mapy i publikowania obserwacji gatunków roślin, zwierząt i grzybów. Zobacz też: www.inaturalist.org.

[4] Powierzchnia biologicznie czynna – niezabudowana powierzchnia pokryta roślinami i umożliwiająca naturalną retencję wody.

[5] By zminimalizować ryzyko topienia się owadów w zbiorniczkach wodnych, warto umieścić w nich elementy wystające poza powierzchnię wody, na które taki zamoczony owad ma szansę się wdrapać i wysuszyć.

[6] Instruktaż zakładania donicy hydrobotanicznej znajdziesz w kolejnym rozdziale.

[7] Wskazówki, jak zakładać różnorodne błękitno-zielone systemy, znajdziemy między innymi na stronie Fundacji Sendzimira.

[8] Więcej o kompostowaniu przeczytamy w bazie wiedzy Zarządu Zieleni.

[9] Dokładne średnice otworów wlotowych, listę gatunków preferujące poszczególne rozmiary i więcej o budkach lęgowych i karmnikach znajdziesz na stronie Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.

[10] Listę roślin przyjaznych pszczołom można znaleźć na stronie Dzicyzapylacze.pl.

[11] O tym, jak najlepiej go zbudować albo jaki domek kupić, można przeczytać na stronie Dzicyzapylacze.pl.

[12] Więcej informacji na temat takich działań można znaleźć między innymi w Narodowej Strategii Ochrony Owadów Zapylających.

[13] Bioblitze – akcje promujące zrozumienie różnorodności biologicznej, polegające na znalezieniu i zidentyfikowaniu w określonym czasie jak największej liczby zwierząt, roślin i grzybów. Z założenia do badań angażowani są zarówno eksperci z danych dziedzin, jak i lokalna społeczność. Jest to przykład ważnego narzędzia umożliwiającego mieszkańcom wpływanie na lokalną politykę planowania i zarządzania terenami zielonymi.

Copyright © Fundacja Puszka