Dziki
Sonia Jaszczyńska
Latchorzew, rezerwat Łosiowe Błota
Wieczorami często spaceruję po lesie. Czasami cały las rusza się i wydaje dźwięki. To dziki wychodzą na ścieżki w pobliżu osiedli. W nocy identyfikuję je po poruszających się liściach i trzaskających gałązkach. Za dnia widać ślady rycia – przekopują place zabaw i ziemię pod parkanami. Niektórzy sąsiedzi zostawiają im pod lasem jabłka (i pestki awokado), a rankiem wracają, żeby sprawdzić, czy zostały zjedzone. Niekiedy dziki opuszczają las i przechodzą przez ulicę na okoliczne pola, chodzą poskubać kapustę i jarmuż. Przez długi czas były stałymi towarzyszami spacerów i podmiejskiego życia, później jednak ich liczebność zmalała i przestały opuszczać las. Nazywamy je „naszymi dziczkami”, a na pomysły ich odławiania lub odstrzału reagujemy wielkim smutkiem. To nasi leśni przyjaciele, poruszyciele gałązek, śpiący w mchu, jedzący ze smakiem i chrumkiem jabłka i żołędzie.