Liściasta gałąź dębu. Liście są pokryte niewielkimi kulkami. W tle mostek nad wodą i zieleń parkowa.Il. Mariusz Tarkawian

Rewisie

Kaja Nowakowska
Park Skaryszewski

Jestem jesieniarą. Nie wstydzę się tego. Jesienią podoba mi się wszystko! A najbardziej, odkąd pamiętam, podobało mi się tajemnicze kolorowe konfetti, które w październiku pojawiało się pod warszawskimi dębami. Nie wiem, czy ktokolwiek oprócz mnie jeszcze to zauważa. Przez długie lata nie wiedziałam, co to jest. Kojarzyłam je tylko z dębami i parkami. Myślałam, że może to są jakieś nasionka, ale nie pasowały mi do żadnego gatunku. Dopiero wiele lat później odkryłam, co się kryje za tą kolorową jesienną posypką trawników.

Rewiś numizmatek i rewiś nadębek – maleńkie błonkówki, których dzieci kryją się w niewielkich okrągłych galasach przyklejonych przez większą część roku do dębowych liści. Ale kiedy przychodzi jesień, odczepiają się od liści i spadają na ziemię na długo przed nimi. Jak konfetti na sylwestrowej imprezie. Można by pomyśleć, że to bez sensu, bo liście przecież i tak opadną. Ale nie! To ma swój cel. Rewisiowe galaski, jeśli spadną pierwsze, zapewnią sobie przez całą zimę ochronną i cieplutką kołdrę z dębowych liści na wierzchu. Z taką pierzyną niestraszne im śniegi i mrozy. W takim domku można przespać zimowe miesiące i na wiosnę wyjść już jako dorosły owad. Czy to nie fantastyczne? Kiedy pierwszy raz o tym przeczytałam, byłam pod wrażeniem tego, jak skomplikowana i fascynująca jest przyroda – i tak zostało mi do dziś. A dębowe rewisie są nadal jednymi z moich ulubionych galasów.

Liściasta gałąź dębu. Liście są pokryte niewielkimi kulkami. W tle mostek nad wodą i zieleń parkowa.Il. Mariusz Tarkawian
Przejdź do poprzedniej historii
Przejdź do kolejnej historii
Copyright © Fundacja Puszka