Grzybówka krwista
Kaja Nowakowska
Las Kabacki
Fauna, flora i… funga. Czuję się związana z każdym z tych królestw, ale funga, czyli świat grzybów, w ostatnich latach fascynuje mnie coraz bardziej i bardziej. Grzyby są wszędzie. Większości nie widzimy albo nie zauważamy, ograniczeni naszym o nich wyobrażeniem. Bo przecież jak grzyb, to musi mieć kapelusz i nóżkę, prawda? Nieprawda! Grzyby wyglądają bardzo różnie. Czasami jak włosy, czasami jak pył, czasami jak galaretka lub kawałek węgielka.
Ale ja tym razem nie o tym. Tym razem o grzybku, który wygląda jak grzybek, a nawet ma grzybową nazwę: grzybówka. A dokładniej grzybówka krwista. Pamiętam, jak pierwszy raz spotkałam się z nią w Lesie Kabackim i przestraszyła mnie okrutnie. Oparłam dłoń o porośnięty drobnymi grzybkami pień, a kiedy ją podniosłam, miałam całą rękę we krwi! Tak przynajmniej w pierwszej chwili pomyślałam. Szybko się okazało, że to nie ja krwawię, tylko przygnieciona przeze mnie gromadka małych kapeluszy. Sok z grzybówki krwistej jest czerwony i mógłby występować w horrorach jako jej zamiennik. Nazwa gatunkowa mówi zresztą sama za siebie. To bardzo popularny grzyb w warszawskich lasach, ale rzadko zauważany ze względu na małe rozmiary oraz to, że rośnie na powalonych pniach i martwym drewnie. Ja jednak, odkąd się poznałyśmy, zawsze jej wypatruję. Czasami nawet robię sobie przy jej pomocy żarty z moich współtowarzyszy.