Mokradło i komar
Grupa Zakole
Zakole Wawerskie
Przesączająca się na powierzchnię woda swobodnie przepływa do najniższego zagłębienia terenu. Gromadzi się tam, wytwarzając bagienny ekosystem, uzupełniany deszczami i roztopami. Bagno oddycha wodą – napełnia się nią wiosną po to, by wypuszczać ją z siebie późnym latem.
Najmniejsze, o przezroczystych i lekkich powłokach, bezwładnie unoszą się w toni, poddając się jej kołysaniu. Pomagają im w tym nitki, błonki i wyrostki. Inne o ciałach brązowych i czarnych, czepiają się podwodnych liści, gałęzi i dna, dociążając się muszlami i domami z kamieni.
Wodnej powierzchni można się złapać jak oparcia. Chociaż porusza się i marszczy, jej kraniec stanowi stabilną granicę, która nie pęka pod naporem lekkich chitynowych nóżek. Samo lustro wody nie jest jasną granicą pomiędzy cieczą a gazem. Na ich styku tworzy się cienka błonka, którą budują międzygatunkowe skupiska.
Jajeczka składane do kałuż i rozlewisk mogą dryfować w toni sklejone śluzem jak tratwy. Opadając zimą ku dnu, uratują się przed mrozem i wysychaniem. Dojrzewając w mokradle, w przyszłości będą mogły chronić to miejsce oraz jego mieszkańców.
Wypustki na korzeniach turzyc, olch i tojeści przywierają do mokrych grudek ziemi. Zasysają wodę, która wędruje ku górze, wypełniając łodygi, pędy, pnie, pąki i liście. Głębiej w mokradle robi się ciemniej i dociera tam mniej tlenu. Opadłe szczątki roślin nie ulegają pełnemu rozkładowi. Obrócone w organiczny pył, odkładają się grudka obok grudki, tworząc powoli przyrastające warstwy bagiennego torfu. Ich akumulacja trwa tysiące lat. Przebiega w innej skali niż szybki metabolizm miasta.
Łupiny nasion, skóra, kora, śluz i chitynowe pancerzyki chronią przed utratą wody. Nawet ci z nas, którzy żyją na mokradłach, wyznaczają jej obszar granicą swoich ciał. Woda przenika ciało, przez chwilę stanowiąc z nim jedną całość, by zaraz potem znów zmieszać się z wodą wokół. Filtrowana przez pelagial i bentos, sączy się, płynie przez glebę, las i miasto.
Ciało podwodne jest często delikatniejsze i bardziej miękkie niż ciało powietrzne. Tuż przed przeobrażeniem się w postać dojrzałą poczwarka pobiera dużo powietrza, aż głowa, tułów i odwłok prostują się, a skóra poczwarki pęka i dojrzały osobnik wydostaje się na zewnątrz. Z początku jest miękki i bezbarwny, wkrótce jednak ciemnieje, twardnieje, prostuje skrzydła i nogi, po czym wzbija się w powietrze.
Dorosłe, latające osobniki w nektarze kwiatowym wrotyczy, złocieni i krwawników znajdują składniki dające im siłę do życia. Lecz samicom, żeby mogły złożyć jajeczka, potrzebna jest też bogata w białko krew.
Przyciąga je wydychany przez większe zwierzęta dwutlenek węgla, ich ciepło i pot. Polując, samica strzeże miejsca wylęgania swoich larw – płytkich ciepłych rozlewisk. Wokół nich rozrasta się i piętrzy bagienna biocenoza.
Owad po przyłożeniu kłujki do ciała zwierzęcia uruchamia mikroskopijne szczęki. Ruchy w górę i w dół powodują przecięcie skóry, a do rany dostaje się kropelka śliny. Zawarte w niej substancje zapobiegają krzepnięciu krwi, podrażniając przy tym skórę niepokrytych futrem zwierząt.