Wilga
Łukasz Skomorucha
Białołęka
Jedna z białołęckich uliczek, raczej spokojna, wiodąca po zalesionych terenach Nowodworów. Nagle z zarośli obok dają się słyszeć szorstkie zawołania samicy wilgi (Oriolus oriolus). Zwabiony nimi zbaczam więc na wąską wydeptaną ścieżkę i lustruję wzrokiem zieloną plątaninę gałęzi, starając się w grze światłocieni pomiędzy liśćmi wypatrzeć właścicielkę głosu. I faktycznie, gdzieś tam w tej gęstwinie przemieszcza się kontur ptaka mniej więcej wielkości kosa, tylko trochę szczuplejszy. Już szykuję aparat, już nastawiam ostrość i nagle słyszę zza pleców gromkie: – Co pan tam wypatrzył?!
Odwracam się i cicho staram się grzecznie poprosić stojącego przy chodniku pana z małym czarnym pieskiem na smyczy, żeby chwilkę poczekał, zaraz podejdę i porozmawiamy, tylko niech mi da sekundkę.
– Nie słyszę, wie pan? Jakiś mysioskoczek pewnie? – rzucił pan z pieskiem, po czym machnął ręką i poszedł dalej w swoją stronę.
Machnęła też wilga, tyle że skrzydłami – i tyle ją widziałem… Zostałem ze straconą szansą na fajne zdjęcie i z tym nieszczęsnym „mysioskoczkiem”, który chyba miał być mysikrólikiem (?), tylko coś poszło nie tak…